tytuł

no dzień dobry..............wiecie co ja to pechowa jestem..............zaczęła się o tego że przed świętami byłam chora przez tydzień....od czwartku do czwartku....znaczy w czwartek do szkoły poszłam ale piątek już nie bo do babci na święta jechałam.............na świętach też byłam chora i musiałam się ograniczać....ale mimo to i tak chodziłam na łyżwy......łyżwy...fajna sprawa.....no i kolędowałam z przyjaciółmi...i siostrą....ale lepsza jazda była w zeszłym roku ...no ale nieważne.....potem..teraz siedzę w domu bo dalej jestem chora...niektórzy by się cieszyli ale mi już trochę odbija z nudów.....co prawda mam parę rzeczy do zrobienia ale... to nic ☻☻☺☺

a co do tych łyżew......na święta byłam pięć  razy?...no chyba tak.....ale było czadowo...spotykaliśmy się pod domem moich przyjaciół (mieszkają na tej samej ulicy co moja babcia) ale ja zawsze przychodziłm ostatnia...nie wiem czemu...prócz mnie, Dodo i Łukiego(przyjaciele :-) szli z nami Szymi i Bartek-Skrabi ...ja wole do niego Bartek mówić.....wiem dużo was to wszystko obchodzi.....no ale jakoś nie wiem co mam pisać.....no i dalej na torze na początku jeździliśmy w kółko ale potem zdałam sobie sprawę że trochę jeszcze dzieckiem jestem.........zabieraliśmy sobie czapki...ale tak na maksa...wyrzucaliśmy za bandę..rzucaliśmy je gdzie bądź....na początku się jakoś bardzo w to nie "bawiłam" no ale musiałam zemścić się nie......jedyny Bartek zachował zimną krew......stwierdzam...że chyba nie lubi zabierania czapek:-(



życzcie mi proszę powodzenia zabieram się do pisanie piosenki:-) to na razie tajemnica ale z niedługo wszystko wyjdzie na jaw opiszemy wam to z ja....(julką)
                                                                       
                                                                                                  słuchająca w tej chwili piosenki candy-Elka